Czarny poniedziałek na giełdach
W „Czarny czwartek” 1929 roku w USA rozpoczął się wielki kryzys, który spowodował wiele bankructw i wzrost bezrobocia do poziomu 25%! 24 października 1929 roku rozpoczęła się gwałtowna wyprzedaż akcji, a im bardziej ceny spadały, tym więcej osób pozbywało się udziałów. Wszyscy giełdowi inwestorzy chcieli sprzedać udziały przewidując, że za chwilę stracą one wartość. Niestety w panice sprzedawano również akcje spółek o pewnych fundamentach, co jeszcze bardziej nakręcało spiralę kryzysu.
Wielu inwestorów zbankrutowało i straciło majątki – podobniej jak Walter Thortnot, który usiłował na ulicach Nowego Jorku sprzedać swoje auto Chrysler Imperial 75 Roadster za 100 USD.
Warto odnotować, że nie wszyscy stracili na załamaniu rynków. Przykładem może być Joseph Kennedy (ojciec JFK), który podczas wielkiego kryzysu zainwestował swoje oszczędności w … nieruchomości. W 1929 r. jego majątek był wart ok. 4 mln USD (dzisiejsza wartość ok. 60 mln USD), by w 1935 osiągnąć wartość swoich inwestycji na poziomie ok. 180 mln USD (dzisiejsza wartość ok. 3,5 mld USD).
Obecnie nie spodziewamy się drugiego wielkiego kryzysu, ale na pewno wiele osób straciło trochę nerwów i oszczędności na dzisiejszym załamaniu giełd i spadku wartości bitcoina. Oczywiście można mówić „gdybym ja wiedział”… Ale były pewne znaki – legendarny inwestor Warren Buffet już od jakiegoś czasu sprzedaje akcje i gromadzi gotówkę (ostatnio sprzedał nawet swoje udziały w Apple), której już teraz ma ok 280 mld USD! Wystarczy obserwować i naśladować tych najlepszych 😉
Może warto więc przemyśleć sposób inwestowania oszczędności i zamiast inwestować w niepewne rynki lepiej kupić dobro, które ma fundamenty i ściany z cegieł, w którym można zamieszkać, wynająć je, czy je odsprzedać. Takim dobrem były, są i zawsze będą nieruchomości.
Oczywiście inwestowanie w nieruchomości także może być obarczone ryzykiem, co pokazuje np. ostatni problem z inwestycjami związanymi z deweloperem HREIT, ale w przypadku tych inwestycji także kupowało się udziały, a nie fizyczne „cegły”…